Zrozumieć zapisy ustawy o zdrowiu psychicznym
Ustawa o ochronie zdrowia psychicznego, która rodziła się w bólach, ma już 30 lat. W wydawnictwie C.H.Beck ukazał się czwarty na rynku komentarz pomagający zrozumieć poszczególne jej zapisy Ustawa wymaga jednak pilnej korekty, m.in. trzeba stworzyć rozwiązanie systemowe dla centrów zdrowia psychicznego dla dorosłych. Ich pilotaż nie może trwać w nieskończoność.
Powstaje też pytanie, czy pewne zapisy obowiązującej Ustawy o ochronie zdrowia psychicznego, jak ten o zastosowaniu przymusu bezpośredniego, nie zestarzały się? Czy nie powinien zmienić się jej język, wspominający np. o „upośledzonych umysłowo”? Nawet jeśli sama zmiana terminologii nie wyeliminuje problemów.
Autorzy komentarza: Marek Balicki, lekarz specjalista psychiatra, były minister zdrowia; dr Agnieszka Fiutak, adwokat, specjalista z dziedziny prawa medycznego; dr hab. Teresa Gardocka, dyrektor Instytutu Prawa Uniwersytetu SWPS – starali się go tak napisać, aby ktoś, kto ma w rodzinie chorego, mógł łatwo zrozumieć zapisy obecnej ustawy.
Środki przymusu bezpośredniego
Najwięcej kontrowersji, zdaniem Marka Balickiego, budzą artykuły 23 i 24. Były minister zdrowia podkreśla, że sądy za spełniające kryteria ustawy uznają 99 proc. przyjęć do szpitali psychiatrycznych bez zgody pacjenta. Tymczasem drastyczna forma postępowania z osobą chorą powinna być stosowana sporadycznie.
Dr hab. Teresa Gardocka zbadała wszystkie instytucje, w których przebywają osoby chore psychicznie. Są takie, gdzie w ogóle nie stosuje się środków przymusu bezpośredniego wobec chorych, ale i takie, gdzie stosuje się je codziennie. Wszystko zależy od personelu. Problemem też jest fakt, że wniosek o umieszczenie osoby chorej w ośrodku nie może być złożony przez rodzinę, co miało zabezpieczać przed nadużyciami w kwestiach majątkowych. Tymczasem w praktyce wnioski składane przez gminne i miejskie ośrodki pomocy społecznej to nic innego jak chęć pozbycia się lokatora z mieszkania komunalnego. Tego ustawodawca nie przewidział.
Podobnie jak nie przewidział sytuacji, że 98-letnia pani umieszczona w ośrodku może w ten sposób zostać rozdzielona z mężem, z którym przeżyła 68 lat.
Centra zdrowia psychicznego – dobry pomysł poza systemem
Autorzy komentarza uważają, że z perspektywy czasu widać, jak dobrym pomysłem były centra zdrowia psychicznego, które powstały w 2018 r. Nie mają one oparcia w zapisach prawnych, więc pilotaż jest przeciągany w nieskończoność – centra istnieją jakby poza systemem. Obecnie, jak zapewnia ministerstwo zdrowia, centra pokrywają już połowę populacji. Czy więc nadal jest to pilotaż? Działają na podstawie rozporządzenia w niezgodzie z artykułem 5a Ustawy. Inna sprawa, że im będzie ich więcej, tym jakość będzie słabsza. Chodzi o deficyt odpowiednio wyszkolonych kadr.
Zdaniem Marka Balickiego centra sprawdzają się do tej pory, ponieważ każde z nich ma swój obszar i określoną liczbę osób, za które odpowiada. Centra dostają ryczałt. Jeśli z jakiegoś powodu pacjent odpłynie z ich terenu, pieniądze na niego są potrącane. Problem polega na tym, że obecnie nie ma podmiotu, który zająłby się osobami, które z jakiegoś powodu nie dostały się pod opiekę centrów.
– Chodzi o inny sposób płacenia: wzięcie odpowiedzialności za populację. Z dzisiejszej perspektywy możemy powiedzieć, że centra spisały się w momentach próby. Pamiętamy dramatyczny pożar w koszalińskim escape roomie. W wyniku zatrucia tlenkiem węgla zginęło wtedy pięć nastolatek. Miejscowe centrum w ciągu godziny zorganizowało pomoc dla rodzin ofiar. Centra były też bardziej otwarte na potrzebujących pomocy w lockdownie w porównaniu do placówek ochrony zdrowia – mówi Marek Balicki.
Jak istotny jest sposób płacenia, Marek Balicki pokazuje na przykładzie szpitali. Mają one płacone za osobodzień. Robią więc wszystko, żeby łóżka były zajęte – czy hospitalizacja ma sens, czy też nie. Były minister zdrowia zwraca też uwagę, że problemem jest finasowanie klinik psychiatrycznych ledwie na poziomie szpitali rejonowych, gdy potrzeby w klinikach są zdecydowanie większe.
Psychiatra dziecięca i młodzieżowa
Reforma psychiatrii dziecięcej i młodzieżowej miała na celu przekierowanie pacjenta ze szpitala do pomocy środowiskowej, bowiem ponad 70-80 proc. problemów rozwojowych nastolatków może zostać rozwiązane poza szpitalem. Wystarczy interwencja psychologa lub terapeuty środowiskowego.
Dr hab. Teresa Gardocka przypomina przypadek przedszkolaka, który został przewieziony karetką do szpitala psychiatrycznego, bo nie chciał zjeść deseru i zachowywał się zbyt ekspresyjnie. Do takich sytuacji nie powinno dochodzić. Prawdziwym problemem, zdaniem prawniczki z USWPS, jest brak psychiatrów dziecięcych i młodzieżowych oraz słaby poziom psychologów dzieci i młodzieży.
Ponadto rzeczywistość pokazuje, że system szkolny i medyczny nie mogą działać w rozdzieleniu – jeśli tak się dzieje, nie jest dobrze. Zdaniem Teresy Gardockiej błędem było przeniesienie w 2015 r. na podstawie Ustawy o zdrowiu publicznym problemów zdrowia psychicznego i ich prewencji do Narodowego Programu Zdrowia. Aby uniknąć takich błędów, powinny powstać zespoły złożone z kompetentnych ludzi z trzech ministerstw: zdrowia, edukacji, pomocy społecznej – które dokonałyby przeglądu przepisów. Powinny również powstać centra zdrowia psychicznego dla dzieci na wzór tych dla dorosłych. Z innym sposobem finansowania, z lokalnymi punktami zgłoszeniowo-koordynacyjnymi.
– Mamy wystarczające doświadczenie i ekspertów, aby zmieniona Ustawa o zdrowiu psychicznym weszła w życie już od stycznia 2025 r. Potrzebna jest wola polityczna – uważa Marek Balicki.
– Pilotażu centrów nie można przedłużać w nieskończoność. We Włoszech są one wspomagane przez lokalne organizacje, które wykonują olbrzymią pracę społeczną. Bo to od lokalnej społeczności, jej relacji, zależy, czy osoba po kryzysie psychicznym wróci do funkcjonowania – podkreśla były minister zdrowia. Człowiek jest taki, w jaki sposób jest traktowany
Katarzyna Szczerbowska, była rzeczniczka prasowa centrów zdrowia psychicznego, która sama jest po trzykrotnym doświadczeniu kryzysu psychicznego, potwierdza, że postawy ludzi wobec chorych są najważniejsze.
– Zdrowiałam na oczach ludzi. Otrzymywałam wsparcie. Za każdym razem musiałam przebywać długo w szpitalu, bo moi lekarze byli świadomi, że po wyjściu ze szpitala nie ma dla mnie nic. Teraz więc z radością patrzę na centra. Nie infantylizujcie nas, nie współczujcie, nie czyńcie z nas inwalidów. Po prostu stwórzcie bezpieczny czas na powrót do społeczeństwa. Człowiek jest taki, w jaki sposób jest traktowany – podsumowuje Szczerbowska.
Trochę historii
Przed 1994 r., od kiedy obowiązuje obecna ustawa, nie było rubryki na zgodę pacjenta na leczenie. To w warunkach rodzącej się demokracji było nieakceptowalne.
– Prace nad Ustawą o ochronie zdrowia psychicznego sięgają okresu międzywojennego. Już wtedy część dyrektorów szpitali psychiatrycznych była przeciw regulacjom prawnym. Podnosiły się głosy: wiemy, jak postępować. Prace nad ostatnim projektem trwały 20 lat. W czasach karnawału Solidarności zaczęto się bać, że zapisy zostaną wykorzystane w ten sposób, że niewygodni politycznie zostaną „skazani” na szpitale psychiatryczne. Tak było w NRD. A prawda była taka, że w stanie wojennym wiele osób politycznie niewygodnych znalazło schronienie w szpitalach psychiatrycznych. W ustawie chodziło przede wszystkim o trzy aspekty: zapewnienie osobom z zaburzeniami psychicznymi należytej opieki, zadbanie o ich prawa obywatelskie, a także o prewencję – wspomina Marek Balicki.
Źródło: zdrowie.pap.pl
Spotkanie dla przedstawicieli mediów i środowiska lekarskiego z okazji premiery komentarza do ustawy o ochronie zdrowia psychicznego, Warszawa 11.04.2024