"W czepku urodzona" pisze: Ostatni gasi światło
Pielęgniarstwo – wymierający zawód. Mówi się o tym już od dawna. Nie chcę tutaj cytować statystyk, które przedstawiają ile pielęgniarek przypada na jednego pacjenta w Polsce czy w innych krajach i jak wielka przepaść dzieli te wyniki. Ważne jest jedno – pielęgniarek jest coraz mniej.
Każdego roku studia na kierunku Pielęgniarstwo kończy około 6000 tysięcy osób, przy czym według najnowszych danych tylko połowa występuje z wnioskiem o przyznanie prawa wykonywania zawodu. Liczba osób podejmujących pracę w zawodzie jest o wiele mniejsza od liczby osób, które wyjeżdżają za granicę, odchodzą na emeryturę, zwolnienia czy zmieniają zawód.
Czym to jest spowodowane?
Na każdych praktykach znalazła się osoba, która mówiła nam /dziewczyny, uciekajcie z tego zawodu. Tutaj niczego nie osiągniecie/. Ciężko jest patrzeć optymistycznie w zawodową przyszłość, kiedy już na początku ktoś podcina ci nogi i wylewa na ciebie kubeł zimnej wody. Pamiętam czas, kiedy czekałam na rozpoczęcie pierwszego roku studiów. Chyba jak większość osób, szukałam informacji o moich studiach – próbowałam znaleźć jakiś blog, forum, cokolwiek co przybliżyłoby mi specyfikę tego kierunku. Znalazłam kilkaset komentarzy niezadowolonych pielęgniarek i osób, które o pielęgniarstwie mają takie pojęcie jak ja o mechanice, wylewających na pielęgniarki tony pomyi. Początkowo byłam przerażona i zastanawiałam się w co ja się pakuję. Dziś myślę, że wpakowałam się w najlepszą dla mnie opcję.
Niechęć do podejmowania pracy jako pielęgniarka i rozpoczynania studiów jest jednak głównie spowodowana całą otoczką, która została wytworzona przez media wokół tego zawodu. Pielęgniarki w filmach, serialach itp., przedstawiane są jako głupiutkie, sexy dziewczynki, które bezmyślnie wykonują zlecenia lekarskie i czekają na to, żeby któremuś z nich wskoczyć do łóżka. Programy informacyjne kreują nas jako środowisko, o nierealnych wymaganiach. Białe panie od brudnej roboty, które chcą lepszych wynagrodzeń. Nie ukrywajmy, w przypadku pielęgniarstwa wynagrodzenie nie idzie w parze z odpowiedzialnością, z jaką musimy się mierzyć każdego dnia. Nie cierpię poruszania tematu wynagrodzeń wśród pielęgniarek, bo ten temat został chyba omówiony na każdy możliwy sposób. Społeczeństwo myśli, że żyjemy w krainie mleka i miodu. Rodziny uważają, że mamy pewną pracę, dostajemy podwyżki. Jak jest naprawdę? Co dziennie mierzymy się z ogromną odpowiedzialnością, w pracy musimy aktywować tysiące połączeń nerwowych, żeby użyć całej wiedzy, która potrzebna jest nam do opieki nad pacjentem. Każdego dnia podejmujemy setki decyzji, które mogą zaważyć na zdrowiu i życiu pacjenta. Każdy nasz moment nieuwagi może dużo kosztować. Wychodząc z dyżuru zastanawiamy się czy na pewno wszystko podpisałyśmy, czy zrobiłyśmy wszystko to co miałyśmy w planach, czy nie zapomniałyśmy obrócić pacjenta na drugi bok. Każdy dyżur może być tym, który zakończy całą naszą karierę zawodową. Jesteśmy z pacjentem przez całe 12 godzin. Jako pierwsze widzimy gdy dzieje się z nim coś nie tak. Musimy wyłapywać moment, w którym trzeba zareagować. Często dopytujemy lekarza, czy czasem nie chcą zlecić jakiegoś badania, podać dodatkowej dawki leku. To co teraz opisałam to nie narzekanie. Nie cierpię narzekania pielęgniarek na nasz zawód. To jak strzelanie sobie w kolano. Mówienie, że czekają tylko na urlop, że ten wybór był najgorszym w ich życiu. To co opisałam to realia.
Rozumiem, że po kilkunastu latach pracy w zawodzie może dopaść każdego, mniejsze lub większe wypalenie zawodowe. Wiem, że praca ta bardzo obciąża psychicznie i wpływa na całe życie. Jednak trzeba zawsze mieć z tyłu głowy, że to jak potraktujemy danego pacjenta zostanie z nim na całe życie. Dla nas to tysiąc pierwszy pacjent, a dla niego możemy być pierwszą pielęgniarką.
Do rozpoczęcia studiów na kierunku Pielęgniarstwo, nie zachęca też opinia społeczna. Ciocie i wujkowie, którzy odradzają ten zawód. Sąsiedzi, którzy się dziwią, pytając /a czemu nie medycyna?/. Czas powiedzieć : STOP. Skończenie tego kierunku wymaga ogromnego nakładu pracy i wiedzy. Podczas jednego z dyżurów, rozmawiam z pacjentką i wywiązuje się pomiędzy nami następujący dialog /Siostra, to jest taka mądra jak lekarz/. Patrzę na nią zdziwiona i z uśmiechem mówię – /nie proszę pani, ja jestem taka mądra jak pielęgniarka/.
Przyszłość polskiego Pielęgniarstwa nie maluje się w samych pastelowych barwach. Niestety jest i będzie nas coraz mniej. Odejdą starsze pielęgniarki, te z ogromnym sercem do pacjenta i te wypalone. Większość młodych, odważnych pielęgniarek spakuje kiedyś walizkę i wyjdzie. Skończą się wtedy podziały przez rząd na te lepsze i gorsze pielęgniarki, na te po studiach i te po liceach, te po kursach i te po specjalizacjach. Wtedy na pokładzie potrzebna będzie każda para rąk i każda będzie tak samo cenne. Jednak może być za późno, jeśli już nie jest. Kiedyś drzwi może zatrzasnąć za sobą ostatnia pielęgniarka.
Koleżanki i koledzy – pamiętajcie – ostatni gasi światło.
źródło: Blog "W czepku urodzona" i https://www.facebook.com/wczepkurodzona/