Pielęgniarki w szkołach potrzebne od zaraz
NIK o opiece zdrowotnej nad dziećmi i młodzieżą w wieku szkolnym
W ponad 50 proc. szkół podstawowych nie ma gabinetów pomocy przedlekarskiej. Szczególnie źle jest na wsiach - brakuje ich w blisko 70 proc. placówek. Dlatego pielęgniarki często udzielają świadczeń w nieodpowiednich warunkach np. w salach lekcyjnych, stołówkach, a nawet w piwnicach. Niewiele szkół ma także gabinety stomatologiczne. Sytuację miał poprawić zakup 16 dentobusów za 24 mln zł. Pod koniec maja, czyli ponad pięć miesięcy od ich zakupu, świadczenia w nich udzielane były tylko na terenie sześciu województw.
Mimo, iż z roku na rok maleje liczba wypadków w szkołach - z 71 tys. w roku szkolnym 2014/ 2015 do blisko 60 tys. w 2016/2017, to nadal zdarzają się one dość często. Najczęściej dochodziło do nich w szkołach podstawowych (blisko 47 proc. wszystkich wypadków w trzech rocznikach). Najmniej wypadków było w zasadniczych szkołach zawodowych (1,6 proc.). Uczniowie najczęściej ulegali im na zajęciach wychowania fizycznego oraz podczas przerw. Ich przyczyną była głównie nieuwaga i nieumyślne uderzenie.
NIK ocenia, że duża liczba wypadków, szczególnie w szkołach podstawowych, wymaga obecności w nich pielęgniarki, tak aby możliwe było szybkie udzielenie pomocy medycznej. W większości szkół jest ona jedyną osobą z przygotowaniem medycznym.
NIK zwraca jednak uwagę, że często pielęgniarki lub higienistki szkolne udzielają uczniom świadczeń zdrowotnych w pomieszczeniach niespełniających odpowiednich warunków. Taka sytuacja miała miejsce w pięciu spośród 11 kontrolowanych podmiotów leczniczych. Powodem był właśnie brak gabinetów. Dlatego pielęgniarki lub higienistki szkolne zajmowały się uczniami w tzw. pomieszczeniach zastępczych np. salach klasowych, pokojach nauczycielskich, bibliotece, stołówce szkolnej, a nawet w piwnicy. W części szkół bez gabinetów świadczeń zdrowotnych udzielano w siedzibie podmiotu leczniczego lub gabinecie innej, najbliżej zlokalizowanej szkoły.
Zdaniem NIK zmiany wymaga czas pracy pielęgniarek w szkołach. Obecnie zależy on od liczby uczniów, a nie czasu pracy szkoły i bytności w niej uczniów. W tej sytuacji w mniejszych szkołach pielęgniarka może przychodzić do szkoły tylko raz lub kilka razy w tygodniu, bądź codziennie na zaledwie kilka godzin. Uczniowie powinni być objęci opieką pielęgniarek w wymiarze czasu wprost proporcjonalnym do planu godzin lekcyjnych, a nie ich liczby w szkole.
Dodatkowo kontrola NIK wykazała, że pielęgniarki nie były dostępne w szkole nawet w tym czasie, który wynikał z liczby uczniów objętych opieką. Dotyczyło to siedmiu z 11 kontrolowanych podmiotów leczniczych (blisko 64 proc.).
W celu poprawy dostępności profilaktyki zdrowotnej w szkołach i wyposażenia gabinetów, w 2017 r., zagwarantowano specjalne środki w budżecie państwa. Wojewodowie przekazali je samorządom w postaci dotacji. Zainteresowanie było jednak mniejsze niż zakładano. Spośród 16 kontrolowanych przez NIK samorządów tylko sześć (ponad 37 proc.) złożyło wnioski o dofinansowanie wyposażenia 55 gabinetów. Powodem był brak zainteresowania samorządów warunkami funkcjonowania pielęgniarek w szkołach. Może o tym świadczyć fakt, iż wśród 16 skontrolowanych jednostek samorządu terytorialnego dziewięć w ogóle nie wspierało finansowo szkół w zakresie prowadzenia lub tworzenia gabinetów. Jak wyjaśniano, przyczyną tego z kolei był brak wniosków od dyrektorów szkół o takie wsparcie lub trudności lokalowe placówek w wydzieleniu odpowiedniego pomieszczenia na gabinet.
Oprócz funduszy na wyposażenie gabinetów z budżetu państwa przeznaczono także środki na zakup pojazdów medycznych, w których będą udzielane świadczenia z zakresu stomatologii. 16 dentobusów (po jednym na każde województwo) kosztowało blisko 24 mln zł. Wybrany dostawca pojazdów dostarczył je już w grudniu 2017 r. Do czasu zakończenia kontroli NIK , czyli w marcu br., nie zostały one przekazane do używania i stały w depozycie u sprzedającego. Do tego czasu NFZ nie podpisał żadnej umowy na udzielanie świadczeń stomatologicznych w dentobusach - w siedmiu województwach do prowadzonych postępowań w tym zakresie nie przystąpił żaden podmiot. Powodem jest niska wycena świadczeń udzielanych w gabinetach stomatologicznych „na kółkach”.
Pod koniec maja 2018 r., jak poinformował NFZ, świadczeń stomatologicznych w dentobusach udzielano w sześciu województwach - lubelskim, lubuskim, łódzkim, mazowieckim, wielkopolskim i zachodniopomorskim. W niektórych województwach nadal były problemy ze znalezieniem świadczeniodawców. Postępowania konkursowe w tym zakresie trwały jeszcze w województwach: małopolskim, opolskim, pomorskim i świętokrzyskim. Te dentobusy nadal pozostają w depozycie u sprzedającego.
Narodowy Fundusz Zdrowia zapowiedział, że w celu zwiększenia zainteresowania podpisaniem umów z NFZ, planuje wprowadzić korektę wyceny świadczeń udzielanych w dentobusach (projekt zarządzenia jest obecnie przygotowywany).
Dentobusy miały umożliwić opiekę stomatologiczną dzieciom i młodzieży głównie w mniejszych miejscowościach, gdzie nie jest ona dostępna w najbliższej okolicy. Jednak zdaniem NIK, nie zapewnią one nawet profilaktycznych świadczeń stomatologicznych, nie mówiąc już o leczeniu. Przyczyną jest m.in. liczba szkół, do których miałyby dotrzeć gabinety „na kółkach”. Na przykład, w województwie dolnośląskim spośród 690 szkół podstawowych aż 333, tj. 48 proc. znajduje się na terenie wsi. W województwie mazowieckim takich szkół jest jeszcze więcej - 942 szkoły, tj. 64 proc. ,natomiast w województwie wielkopolskim jest ich 739, tj. 66 proc. wszystkich placówek.
NIK podkreśla, że zakup dentobusów jest działaniem doraźnym, nierozwiązującym istoty problemu. Nie zapewni poprawy stanu uzębienia u dzieci i młodzieży.
Z ankiety NIK wypełnionej przez ponad 3,5 tys. rodziców i opiekunów wynika, że 65 proc. badanych popiera utworzenie gabinetów lekarskich w szkołach. Jeszcze więcej, bo 71 proc. ankietowanych wypowiedziało się za utworzeniem tam gabinetów stomatologicznych. Za to połowa rodziców była przeciwna wykonywaniu obowiązkowych szczepień ochronnych w szkołach.
źródło:nik.gov.pl