Wiele sytuacji w naszym codziennym życiu wywiera na nas wpływ. Często zdarzają się, ale i mijają. Niestety są też takie, które zmieniają nas nie do poznania. Powszechnie przyjęło się nazywać taką sytuację traumatyczną. Dla wielu ludzi to same okoliczności są kojarzona z traumą. Mówi się, że to było „traumatyczne przeżycie”. Jednak badania naukowe udowodniły, że na powstanie traumy największy wpływ ma to, co zadziało się zaraz po ciężkim przeżyciu, czyli nasza reakcja.
Kiedy trauma nie mija
Pojęcie traumy zaadaptowało się w powszechnej świadomości jako ciężkie zdarzenie wywołujące w kimś bardzo silne emocje. Psychologia rozróżnia jeszcze dokładniejszy stan, w który może wejść osoba po ciężkim zdarzeniu. Jest to zespół stresu pourazowego — PTSD — skrót z języka angielskiego od słów posttraumatic stress disorder. Dla lepszego zrozumienia warto zaznaczyć, że trauma i zespół PTSD są doświadczeniami psychofizjologicznymi. Ta zależność pomaga lepiej zrozumieć zachowanie osoby, która ich doświadczyła. Babette Rothschild w swojej książce zatytułowanej Ciało pamięta: Psychofizjologia traumy i terapia osób po urazie psychicznym napisała, że: „traumatyczne zdarzenie nie zostaje zapamiętane i odsunięte w przeszłość tak samo jak inne wydarzenia życiowe”1. Na myśl przychodzi stwierdzenie, że coś musi być tego powodem. Dlaczego niektóre zdarzenia mijają i nie pozostawiają po sobie śladu, a inne zagłębiają się w naszym umyśle na długi czas?
Ciągle zaciągnięty „ręczny hamulec”
Dla wyjaśnienia całego procesu powstawania traumy oraz zespołu PTSD w dużym skrócie opiszę trójdzielną budowę mózgu. Pierwsza z nich, najstarsza, to mózg gadzi, który odpowiada za podstawowe funkcje życiowe (fizjologiczne). Kolejną jest mózg ssaczy, zwany też układem limbicznym odpowiadającym za emocje. I na koniec – kora nowa, która odpowiada za rozumowe procesy, czyli wszystkie czynności związane z myśleniem. My skupimy się na układzie limbicznym, ponieważ to właśnie emocje nadają sens naszym przeżyciom. Blisko z nim powiązane są dwa układy nerwowe: somatyczny i autonomiczny. Ten drugi dzieli się dodatkowo na część współczulną i przywspółczulną. I to właśnie część współczulna aktywuje się w stanach negatywnego stresu. To tu zapada decyzja czy postanowimy się bronić, czy jednak uciekać. Jeśli cokolwiek przypomni nam traumatyczne zdarzenie, automatycznie uruchomi się część współczulna, by nie tracić czasu na wybór adekwatnej reakcji. Dla mózgu zagrożenie na nowo występuje teraz, a jego zadaniem jest działanie (czyli obrona). Nie ma możliwości świadomej reakcji. Ktoś trafnie opisał to zjawisko jako jazda na ciągle zaciągniętym hamulcu ręcznym. Za zadanie ma pomóc zachować bezpieczeństwo, w efekcie jednak bardziej szkodzi.
Jak trauma wpływa na codzienne funkcjonowanie
Życie z zespołem PTSD można opisać jako stan ciągłej gotowości. Wynika to z nadmiernego pobudzenia autonomicznego układu nerwowego, o czym pisałam we wcześniejszej części tekstu. Emocjonalny roller coaster potęguje powtórne przeżywanie traumatycznego wydarzenia na przykład w formie flashbacków. Termin ten jest społecznie znany jak stan występujący po zażyciu jakiegoś środka psychoaktywnego. Jednak okazuje się, że bardzo silne emocje mogą również do niego doprowadzić. Wspomnę tu tylko, że flashbacki są reakcją występującą w zespole PTSD, a nie każde traumatyczne zdarzenie prowadzi do zespołu stresu pourazowego. Babette Rothschild w przytoczonej wcześniej książce opisuje czynniki, które mogą zablokować powstanie zespołu PTSD. Są to: „przygotowanie na oczekiwany stres (o ile to możliwe), udane reakcje walki lub ucieczki, historia rozwoju, system przekonań, wcześniejsze doświadczenia, wewnętrzne zasoby oraz wsparcie (od rodziny, społeczności i sieci społecznych)”2. Odsetek osób, który na niego cierpi, zmaga się z bardzo nieprzyjemnymi wspomnieniami, często w formie kadrów, z odtwarzającej się ponownie klatki filmowej. To jakby przenieść się emocjami, zmysłami i ciałem do minionego trudnego momentu i odegrać go na nowo. Po co? Mózg nie robi tego specjalnie, ma jednak zapisany program tego traumatycznego zdarzenia i gdy coś mu je przypomni, włącza go, by nas paradoksalnie obronić.
Plastyczność mózgu
To zadziwiające jak mózg, który powinien nam pomagać, często nas sabotuje. Oczywiście nie robi tego świadomie, po prostu zapisał reakcję w pamięci emocjonalnej, która poprzez większą stymulację, zapisuje silniejsze emocje. Dołożyła się do tego ewolucyjna funkcja mózgu gadziego, który współdziała z układem limbicznym. Jeśli emocje, które wzbudzi w nas trudna sytuacja, popchną nas ku ucieczce, albo walce, układ limbiczny to zapamięta i kolejnym razem włączy ją automatycznie. Ma to za zadanie nam pomóc, ponieważ mózg nie rozróżnia, czy wydarzenie to miało już miejsce, czy dzieje się aktualnie. Na całe szczęście, za zaletę można uznać plastyczność takich programów, ponieważ jeśli zauważymy, że dana reakcja nie jest dla nas korzystna, możemy ją zmienić. Praca nad tym jest długotrwała, ale systematyczność pomoże nam wprowadzić trwałe, korzystniejsze zmiany.
1. B. Rothschild, Ciało pamięta: Psychofizjologia traumy i terapia osób po urazie psychicznym, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2000.
2 Tamże,
źródło zdjęcia: adobe stock