Uczulenie na jad owadów ma swoje konsekwencje w psychice
Około 1-2 proc. osób na jad owadów reaguje w sposób tak gwałtowny, że zagraża to ich życiu. Doświadczenie wstrząsu anafilaktycznego jest ogromnym przeżyciem – człowiek traci poczucie bezpieczeństwa. Jeśli podejrzewasz, że masz uczulenie na jad owadów, lepiej sprawdź, czy nie znajdujesz się w grupie tych, którym banalne użądlenie osy może odebrać życie. Będziesz wiedział, co robić, by do tego nie doszło.
Osób uczulonych na jad owadów jest w Polsce od 5 do 10 proc. dorosłych i ok. 1-2 proc. dzieci. Anafilaksja, a więc reakcja zagrażająca życiu, dotyka 1-2 proc. populacji ogólnej uczulonej na jad owadów. Dlatego warto, aby każda osoba, u której występuje jakiekolwiek podejrzenie uczulenia na jad owadów, zrobiła badania w tym kierunku.
- Diagnostykę można przeprowadzać w oparciu o testy skórne (punktowe i śródskórne) oraz za pomocą metod in vitro. Metody te służą oznaczeniu poziomu alergenowo - swoistych przeciwciał IgE w surowicy chorego. W badaniach diagnostycznych określa się, na który jad pacjent jest uczulony: pszczoły, osy, szerszenia lub trzmiela – tłumaczy prof. Krzysztof Kowal z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, przewodniczący Sekcji Immunoterapii Alergenowej PTA.
Jeśli alergia na jad owadów zostanie potwierdzona, trzeba taką sytuację potraktować poważnie, ponieważ oznacza ona nadmierną, z reguły gwałtownie przebiegającą reakcję, łącznie z reakcją anafilaktyczną bezpośrednio zagrażającą życiu.
Świadomość zagrożenia może być trudna, szczególnie po zdarzeniu, które wymagało interwencji medycznej.
- Kiedy człowiek zdaje sobie sprawę, że nic nie jest wieczne, narusza to poczucie jego bezpieczeństwa. W przypadku tak silnej alergii, która zagraża życiu, właśnie tak to działa: człowiek traci poczucie bezpieczeństwa, bo grozi mu coś naprawdę okropnego. To może zdarzyć się w każdej sytuacji. Z jednej strony mamy lęk spowodowany tym, że nie mam kontroli nad tym, co się ze mną dzieje, a z drugiej strony - że to może spotkać mnie znienacka – tłumaczy psycholog dr Katarzyna Korpolewska.
U takich osób bardzo często pojawia się lęk przed przebywaniem na otwartych przestrzeniach, ale także przed przebywaniem w domu i przed tym, że owad może znienacka wlecieć przez okno. Ten lęk powoduje, że zmienia się ich sposób życia nie tylko na zewnątrz, ale też w mieszkaniu.
Psycholog zwraca uwagę, że może to wpływać na życie całej rodziny. Do tego dochodzi nieustanny strach o zdrowie i życie bliskiego, a kiedy sprawa dotyczy dziecka, to właściwie cała rodzina przeżywa najczęściej bardzo silne emocje, które często są powodem konfliktów.
- Często zarówno matka, jak i ojciec bardzo silnie to przeżywają, ale starają się ukrywać te emocje przed sobą nawzajem i oczywiście przed dzieckiem. Często jest to przyczyną wzajemnych pretensji np., że tę drugą osobę to nic nie obchodzi, że jest jej wszystko jedno. Tymczasem każdy z nich silnie przeżywa lęk, czy coś się nie stanie, kiedy dziecko jest poza domem, czy coś nie nadleci, czy dziecko zdoła się uchronić przed ukąszeniem – mówi dr Korpolewska.
Ekspertka zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt – lęk przed ukąszeniem może powodować pewną nadwrażliwość na określone dźwięki charakterystyczne dla owadów.
– Osoby uczulone doszukują się niebezpieczeństwa w domu, kiedy nagle pojawia się podobny dźwięk, którego powody mogą być prozaiczne, np. wynikać z awarii urządzenia elektrycznego. Takie osoby lęk natychmiast paraliżuje, dochodzi często u nich do palpitacji serca czy zesztywnienia. Często bywa też tak, że osoby uczulone swoje reakcje lękowe przenoszą na całą rodzinę. Obawiają się, że zagrożone jest nie tylko ich życie, ale życie całej rodziny – mówi.
Jeszcze trudniejsza jest sytuacja dzieci uczulonych na jad owadów.
– Zdarza się, że rówieśnicy, gdy dowiedzą się, o obawach kolegi, straszą go puszczając dźwięki bzyczenia np. z telefonu. To sprawia, że dziecko, nie tylko doświadcza lęku bardzo często, ale też czuje się odrzucone przez rówieśników. Po takich epizodach nadmiernego lęku u dzieci może dochodzić nawet do bezsenności – tłumaczy Korpolewska.
Kolejny aspekt to poczucie napiętnowania: jestem osobą, której coś zagraża, moje możliwości są ograniczone, muszę nieustająco na coś uważać, jestem inny.
- To poczucie napiętnowania dodatkowo zwiększa konieczność hospitalizacji - szpital zawsze kojarzy nam się z czymś groźnym, czymś, co narusza nasze poczucie, że jesteśmy w pełni sprawni i zdolni do zarządzania własnym organizmem. To jest dodatkowy koszt, który ponoszą ci pacjenci – dodaje specjalistka.
Jak nie dopuścić do anafilaksji
Jedynym sposobem na uniknięcie wstrząsu u osób, które mają stwierdzone uczulenie na jad owadów, jest odczulanie. Niestety, w Polsce jest ono prowadzone wyłącznie w szpitalach. Fundacja Centrum Walki z Alergią zabiega o to, aby odczulanie zostało przeniesione do ambulatoriów, jak ma to miejsce w większości krajów europejskich. Ta zmiana spowodowałby , że więcej osób skorzystałoby z tej formy leczenia. Tymczasem pomimo lęku o własne życie cześć pacjentów nie decyduje się na odczulanie. Wpływ na to mogą mieć względy ekonomiczne oraz uciążliwość procedury – nie każdy jest w stanie przez pięć lat dojeżdżać do szpitala kilka razy miesiącu. Ale decyduje o tym także nasza psychika.
- Warto dodać, że zdrowie to bardzo osobisty temat i mimo iż wymieniamy się ze znajomymi uwagami na temat tego, co nam dolega, to jest to bardzo intymna część naszego życia i często sami przed sobą nie do końca bywamy szczerzy. Na pytanie dlaczego tylu pacjentów przerywa procedurę odczulania albo w ogóle jej nie podejmuje mogłabym odpowiedzieć innym pytaniem: dlaczego tylu pacjentów nie przyjmuje leków zapisanych przez kardiologów? Dlaczego tylu pacjentów nie stosuje diety choć mają cukrzycę? Prawdopodobnie uruchamiają się u nich mechanizmy obronne, które pozwalają myśleć: nie jest tak źle, przecież do tej pory żyłem bez tych tabletek, bez tej diety i było okej, więc dalej też dam radę. W przypadku alergii na jad owadów, która stanowi zagrożenie życia działać może mechanizm wypierania grożącego niebezpieczeństwa – uważa psycholog.
Wstrząs anafilaktyczny: to można przewidzieć
W grupie ryzyka są wszyscy alergicy. Dodatkowo, jak wyjaśniał Serwisowi Zdrowie alergolog z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi prof. Piotr Kuna, są dodatkowe przesłanki, które powinny zwrócić uwagę. To jeden lub więcej objawów, jakich pacjent doświadcza po kontakcie z substancją alergizującą (pokarm, jad owadzi, pyłki itp.):
- Pokrzywka
- Spuchnięcie twarzy
- Spadek ciśnienia, omdlenie
- Biegunka i ból brzucha
- Świąd całego ciała
- Duszność.
Lekarz podkreśla, że jeśli ktoś doświadczył po kontakcie z alergenem choćby jednego lub kilku powyższych objawów, powinien udać się do lekarza. W sytuacji stwierdzenia wysokiego ryzyka wstrząsu anafilaktycznego pacjent nie powinien nigdzie ruszać się bez ampułki z adrenaliną i być przygotowanym na jej użycie.
Warto też pamiętać, że ryzyko wystąpienia wstrząsu anafilaktycznego po kontakcie z alergenem jest wysokie, gdy objawy dotyczące skóry oraz błon śluzowych (wysypka, pokrzywka, spuchnięcie warg itp.) występują nagle i jednocześnie towarzyszą mu zaburzenia oddychania (np. duszność) i/lub omdlenie, spadek ciśnienia czy zaburzenia ze strony układu pokarmowego. Należy wówczas niezwłocznie wezwać karetkę, a jeśli pacjent posiada ampułkostrzykawkę lub pen z adrenaliną, należy mu podać ten lek w bok uda, ułożyć w bezpiecznej pozycji i monitorować funkcje życiowe do czasu przyjazdu zespołu karetki.
Literatura medyczna podaje też, że w wielu przypadkach jedynym objawem rozwijającej się anafilaksji po ukąszeniu owada jest pokrzywka. Ponadto szacuje się, że do reakcji anafilaktycznej dochodzi bardzo często wskutek narażenia na działanie alergenu w określonej sytuacji (po dużym wysiłku, spożyciu alkoholu, po przyjęciu niesteroidowych leków przeciwzapalnych).
Źródła: zdrowie.pap.pl