2021-01-21Pielęgniarstwo ogólnePielęgniarstwo chirurgicznePielęgniarstwo internistycznePielęgniarstwo diabetologicznePielęgniarstwo pediatrycznePielęgniarstwo kardiologicznePielęgniarstwo psychiatrycznePielęgniarstwo neurologicznePielęgniarstwo rodzinne (POZ)Pielęgniarstwo opieki długoterminowejPielęgniarstwo ginekologicznePielęgniarstwo anestezjologiczne i intensywnej opiekiPielęgniarstwo onkologicznePielęgniarstwo operacyjnePielęgniarstwo opieki paliatywnejPielęgniarstwo ratunkowePielęgniarstwo transplantacyjnePielęgniarstwo środowiska nauczania i wychowaniaPielęgniarstwo neonatologicznePielęgniarstwo nefrologicznePielęgniarstwo epidemiologiczneOchrona zdrowia pracującychPołożnictwoOrganizacja i zarządzaniePielęgniarstwo geriatrycznePielęgniarstwo pulmonologiczne

Po pierwszej dawce szczepionki. Można zacząć żyć jak przed pandemią?

Po zaszczepieniu pierwszą dawką nie możemy jeszcze czuć się bezpiecznie. Mało tego, pomiędzy pierwszą a drugą dawką trzeba w szczególny sposób się chronić, bo można zachorować i w efekcie szczepienie drugą dawką może być przełożone na później. Dlatego z wizytami lub spotkaniami towarzyskimi warto wstrzymać się do drugiej dawki i odczekać zalecane 7 lub 14 dni - w zależności od przyjętej szczepionki. Dopiero wtedy nabieramy pełnej odporności immunologicznej.

Jak mówili eksperci podczas webinarium „COVID-owe piątki” organizowanego przez Stowarzyszenie Higieny Lecznictwa skuteczność szczepionek przeciwko COVID-19 kilka-kilkanaście dni od przyjęcia drugiej dawki została określona na ok. 95 proc. - niezależnie od wieku, płci, rasy, grupy etnicznej, współwystępowania otyłości i innych chorób towarzyszących. Badania wskazują, że pierwsza dawka pobudza działanie układu immunologicznego, ale nie w takim stopniu, jak tego byśmy chcieli - ocenia się, że zapewnia skuteczność na poziomie ok. 50 proc. Ostrożne analizy badań sugerują, że większa odporność na COVID-19 uwidacznia się po 14 dniach od zaszczepienia.

- Nie jest ona jednak wystarczająca - druga dawka jest absolutnie niezbędna, bo to ona podbija odpowiedź immunologiczną, powoduje ponowny kontakt z antygenem, po którym układ immunologiczny zaczyna działać na pełnych obrotach. Nie można więc sądzić, że już po pierwszej dawce mamy problem z głowy. Wręcz przeciwnie – pomiędzy szczepieniami trzeba na siebie bardzo uważać, ponieważ zachorowanie może odroczyć drugą dawkę – mówi biolog medyczny dr hab. Piotr Rzymski z Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu.

Występują pewne różnice, jeśli chodzi o moment, w którym po zaszczepieniu osiągniemy optymalny poziom odporności. M.in. jest on zależny od preparatu, jakim zostaniemy zaszczepieni. Obecnie na polskim rynku dostępne mamy dwa preparaty: z badań wynika, że optymalną odporność w przypadku preparatu BNT162b2 (Pfizer/BioNTech) uzyskujemy po 7 dniach od otrzymania drugiej dawki. Biorąc pod uwagę, że odstęp pomiędzy pierwszą i drugą dawką wynosi trzy tygodnie, to możemy się spodziewać, że poziom odpowiedzi immunologicznej dający nam maksymalną ochronę osiągniemy cztery tygodnie od momentu pierwszego szczepienia.

W przypadku drugiej szczepionki - mRNA-1273 (Moderna), optymalna odpowiedź immunologiczna jest obserwowana po dwóch tygodniach od momentu otrzymania dawki numer jeden, a interwał czasowy pomiędzy pierwszą i drugą dawką wynosi cztery tygodnie – w sumie więc czas osiągania pełnej odporności jest dłuższy o dwa tygodnie niż w przypadku szczepionki Pfizera i trwa sześć tygodni.

- Jeżeli chodzi o osoby starsze, to zarówno jedna jak i druga szczepionka jest dla nich immunogenna, czyli zaszczepienie powoduje wyzwolenie reakcji układu immunologicznego na poziomie pożądanym. Dlatego też te szczepionki – w przeciwieństwie do innych, będących także zaawansowanej w fazie badań – zostały dopuszczone do użytku – wyjaśnia specjalista.


Czy szczepionki chronią przed zakażeniem?

Warto powiedzieć, że na ten moment nie możemy odpowiedzieć na jedno zasadnicze pytanie – o ile wiemy, że zaszczepienie chroni przed objawowym COVID-19, to nie mamy pewności, czy chroni także przed bezobjawowym. A to oznacza, że nie wiemy czy te osoby, pomimo zaszczepienia, przypadkiem nie będą rozprzestrzeniać dalej wirusa.

- Nie wiemy tego z prostej przyczyny – nie zbadano tego w trzeciej fazie badania (podobnie zresztą jak w przypadku innych szczepionek), bo tzw. punktem końcowym (ustalonym w protokole badań klinicznych – przyp. red) jest objawowa choroba. W przeciwnym razie sprawdzenie tego wymagałoby testowania dziesiątek tysięcy osób przynajmniej dwa, trzy razy na tydzień, a to byłoby bardzo trudne logistyczne. Samo prowadzenie badań poszukujących skutecznej szczepionki w takim czasie jak pandemia wyzwaniem – uważa specjalista.

Planując badania kliniczne jego sponsor określa tzw. punkty końcowe, czyli określone efekty, które da się zmierzyć w trakcie badania. Może to być na przykład w przypadku leków – śmiertelność z powodu choroby, na którą jest lek albo/i czas progresji choroby. W przypadku szczepionek przeciwko COVID-19 punktem końcowym było wystąpienie objawowego COVID-19 oraz COVID-19 potwierdzone testem.

Podczas webinaru eksperci wskazali, że istnieją przesłanki dające nadzieję, że dostępne szczepionki chronią przed wystąpieniem bezobjawowego zakażenia po szczepieniu; można je formułować na podstawie badań na makakach, u których zrobiono coś, czego nie można zrobić na ludziach: zaszczepiono je, a później eksperymentalnie zakażono wirusem. Zwierzęta nie wykazywały po tej sytuacji zakażeń, co daje nadzieję, że podobnie będzie u  ludzi. Jednak aby nabrać tej pewności, trzeba będzie to potwierdzić w obserwacji osób zaszczepionych w normalnym trybie.

- Ale z tego właśnie powodu zaleca się, aby osoby zaszczepione póki co nadal nosiły maseczki i zasłaniały usta i nos. To konieczne, póki nie wyjaśnimy kwestii bezobjawowego zakażenia – podkreśla lekarz.

Kto nie zostanie zaszczepiony

W kontekście osób starszych warto jeszcze powiedzieć, że są osoby starsze, które mogą nie zostać zakwalifikowane do szczepienia. Może się tak np. z powodu niestabilnego przebiegu przewlekłej choroby lub intensywnego leczenia farmakologicznego na przykład lekami immunosupresyjnymi - to nie jest dobry moment na zaszczepienie.

- Znam osoby, które się tym martwią. Najlepiej wtedy zastosować metodę tzw. kokonu, czyli zaszczepić wszystkich wokół chorego. Zakładając, że największy kontakt ma on z osobami bliskimi z rodziny, zaszczepienie rodziny spowoduje utworzenie czegoś w rodzaju parasolu ochronnego wobec tego, który nie może być zaszczepiony. To strategia stosowana już wcześniej, która dobrze się sprawdza, warto więc z niej skorzystać – namawia dr Piotr Rzymski.


źródło zdjęcia: adobe stock
 

KOMENTARZE
Dodaj komentarz
button
close
SPECJALNOŚCI